Portal Tygodnik Powszechny (13 października 2025) informuje o rekordowym popycie na złoto w Polsce, prognozując zakup 20 ton kruszcu przez klientów indywidualnych do końca roku. Artykuł koncentruje się na ekonomicznych aspektach zjawiska: wzroście cen o 53% od stycznia, sprowadzaniu złota z Niemiec przez Mennicę Państwową oraz preferencji dla małych sztabek i monet jako „zabezpieczenia na czarną godzinę”. W całym wywodzie brak jednak najmniejszej refleksji nad duchowym wymiarem tej „gorączki złota”, co stanowi symptomatyczne potwierdzenie całkowitej sekularyzacji współczesnego myślenia.
Redukcja człowieka do homo economicus
Tekst Marka Rabija operuje wyłącznie kategoriami materialistycznymi: „zabezpieczenie oszczędności”, „atrakcyjność lokat”, „inwestycja”. Zupełnie pomija fakt, że pogoń za doczesnymi skarbami prowadzi do duchowej nędzy, o czym nieomylnie nauczał Zbawiciel: „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie” (Mt 6,19-20). Pius XI w encyklice Quas primas przypominał, że „królestwo Chrystusa (…) przede wszystkim duchowe jest i odnosi się głównie do rzeczy duchowych”, podczas gdy współczesna ekonomia uczyniła z mamony bożka.
„Za gram złota na rynku detalicznym trzeba obecnie zapłacić nawet 650 zł, czyli około 170 zł ponad średnią cenę transakcyjną na rynku surowcowym”
Autor bezkrytycznie relacjonuje tę praktykę lichwy, nie zauważając jej sprzeczności z katolicką nauką społeczną. Już św. Ambroży z Mediolanu nauczał: „Ktokolwiek bierze więcej niż daje, popełnia lichwę i staje się winnym grzechu” (De Tobia 14,46-47). Tymczasem dilerzy złota bezkarnie narzucają 30% marżę, wykorzystując ludzki strach i chciwość.
Milczenie o moralnych źródłach kryzysu
Artykuł wskazuje na „politycznie niestabilne czasy” jako przyczynę wzrostu popytu na złoto, lecz celowo pomija kluczowy fakt: niestabilność ta jest bezpośrednią konsekwencją odrzucenia społecznego panowania Chrystusa Króla. Gdy Pius XI ustanawiał święto Chrystusa Króla w 1925 r., podkreślał: „Nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Współczesny kryzys gospodarczy to jedynie symptom głębszego kryzysu wiary.
Portal nie zadaje fundamentalnego pytania: dlaczego Polacy ufają bardziej kruszcowi niż Opatrzności? Odpowiedź znajdujemy w bulli Cum ex Apostolatus Officio Pawła IV, która potępia tych, co „odstąpiwszy od wiary katolickiej, wolą polegać na marności bogactw niż na łasce Bożej”. Kanon 188.4 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r. wyraźnie stwierdza, że publiczne odstępstwo od wiary powoduje automatyczną utratę urzędów kościelnych – analogicznie, ci, którzy złoto stawiają nad Boga, tracą duchową godność dzieci Bożych.
Fałszywe zabezpieczenie wobec sądu ostatecznego
Rabij powtarza za inwestorami mantrę o złocie jako „najbezpieczniejszej lokacie kapitału”, ale z katolickiej perspektywy jest to klasyczny przykład bałwochwalczego złudzenia. Św. Jan Chryzostom ostrzegał: „Nie mów: 'Mam złoto, żyję w dostatkach’. To właśnie złoto stanie się twoim oskarżycielem w dniu sądu” (Homilia 13 o Ewangelii Mateusza). Tymczasem struktury posoborowe, zamiast głosić katechizmowy obowiązek używania bogactw dla chwały Bożej, same stały się propagatorami materializmu przez milczącą zgodę na świecką ekonomię.
W tekście zabrakło kluczowego ostrzeżenia: żadna ilość złota nie zabezpieczy przed sądem Bożym. Św. Robert Bellarmin w De Romano Pontifice przypominał, że „jawni heretycy natychmiast tracą wszelką jurysdykcję” – podobnie ci, którzy materialne zabezpieczenia przedkładają nad łaskę uświęcającą, sami wykluczają się z Królestwa Niebieskiego. Złoto może przynieść złudne poczucie bezpieczeństwa w doczesności, ale jedynym prawdziwym skarbem jest stan łaski, o czym współczesny „Tygodnik” już nie pamięta.
Za artykułem:
Polacy rzucili się na złoto. Zasoby kruszcu nie wystarczają już do zaspokojenia popytu (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 13.10.2025