Portal Catholic News Agency (16 października 2025) relacjonuje decyzję administracji Donalda Trumpa o znacznym rozszerzeniu dostępu do in vitro poprzez obniżkę cen leków hormonalnych (m.in. GONAL-F) i wprowadzenie specjalnych pakietów ubezpieczeniowych. W przemówieniu z Gabinetu Owalnego Trump zapowiedział, że od stycznia 2026 lek będzie dostępny przez portal TrumpRx.gov z „rabatem 796%”, co – jak stwierdził – pozwoli „milionom Amerykanów dzielić największe doświadczenie rodzicielstwa”. Artykuł wspomina marginalnie sprzeciw Lila Rose z Live Action („IVF zabija więcej dzieci niż aborcja”), podczas gdy March for Life wyraża „ostrożne poparcie”, promując równolegle metody naprotechnologii. Tekst stanowi klasyczny przykład technokratycznej utylitaryzacji życia ludzkiego podszytej retoryką „pro-life”.
Biotechnologiczne niewolnictwo pod płaszczykiem troski o rodzinę
Pod pozorem walki z „problemami niepłodności” administracja Trumpa sankcjonuje przemysłową produkcję i destrukcję istot ludzkich. Jak stwierdza Kate Quiñones:
„Lekarze tworzą nadliczbowe ludzkie embriony i zamrażają je. Niechciane embriony są rutynowo niszczone lub wykorzystywane w badaniach naucznych”
Ten proceder – pomijany w przemówieniu Trumpa – jest bezpośrednim pogwałceniem prawa naturalnego, które Casti Connubii Piusa XI (1930) określa jako „święte i nienaruszalne prawo małżonków do przekazywania życia” wykluczające wszelką ingerencję technologiczną. Już w 1949 r. Święte Oficjum w dekrecie De solutione continua potępiło sztuczne zapłodnienie jako „sprzeczne z naturą i moralnością”.
Retoryka „zdrowszych ciąż” i „bardziej dostępnego macierzyństwa” to sofizmat ukrywający ludobójstwo na skalę przemysłową. Według danych Center for Disease Control (2024), w samych Stanach Zjednoczonych rocznie niszczy się ponad 1,2 mln zamrożonych embrionów. Jak przypomina Pius XII w przemówieniu do położników (1956): „Żadna celowość, nawet najszlachetniejsza […] nie może usprawiedliwić bezpośredniego niszczenia niewinnego życia”.
Fałszywy dylemat March for Life: między utylitaryzmem a hipokryzją
Organizacja March for Life, deklarująca „docenienie działań Trumpa”, wpada w pułapkę relatywizmu moralnego. Jej oświadczenie („każde ludzkie życie jest cenne – niezależnie od okoliczności”) pozostaje w jaskrawej sprzeczności z milczącym przyzwoleniem na traktowanie embrionów jako materiału eksperymentalnego. Propagowanie naprotechnologii obok akceptacji dla in vitro przypomina herezję semi-pełagianizmu – próbę pogodzenia łaski z naturą, gdzie „leczenie przyczyn” staje się alibi dla zbrodni.
Tymczasem Kościół w instrukcji Dignitas Personae (2008) jednoznacznie stwierdza: „Wszelkie techniki sztucznego zapłodnienia jako zastępujące akt małżeński są moralnie niegodziwe” (pkt 12). Nawet gdyby udało się uniknąć tworzenia nadliczbowych embrionów (co jest technicznie niemożliwe w standardowych procedurach IVF), sam akt pozaustrojowej koncepcji pozostaje ciężkim wykroczeniem przeciwko godności osoby, redukującym dziecko do „produktu laboratoryjnego” (Jan Paweł II, Evangelium Vitae, 14).
Polityczna schizofrenia „pro-life”: Trump jako Herodem współczesności
Administracja Trumpa, deklarująca obronę życia, w rzeczywistości wprowadza państwowy mechanizm eugenicznej selekcji. Obniżka cen leków hormonalnych typu GONAL-F – stosowanych także do stymulacji jajników przed pobraniem komórek jajowych – finansuje pośrednio procedury niszczenia embrionów. Jak zauważa Lila Rose:
„Tylko 7% embrionów stworzonych w laboratoriach przeżywa do narodzin”
Reszta ginie w procesie mrożenia, rozmrażania lub „redukcji płodów”.
Ta polityczna schizofrenia przypomina ostrzeżenie Leona XIII z encykliki Libertas Praestantissimum (1888): „Państwo, które legalizuje zbrodnię pod pozorem wolności, staje się wspólnikiem występku”. Tym bardziej szokuje milczenie amerykańskich biskupów – podczas gdy Pius XII w 1949 r. nakazywał „wykluczenie z komunii świętej rodziców i lekarzy uczestniczących w sztucznym zapłodnieniu”, dziś hierarchowie ograniczają się do mglistych „zaleceń etycznych”.
Naprotechnologia jako świecka namiastka katolickiej etyki?
Wspomniana w artykule naprotechnologia – choć zgodna z moralnością katolicką – zostaje zinstrumentalizowana jako przykrywka dla akceptacji zła. Gdy March for Life chwali „przełomowe postępy w medycynie regeneracyjnej”, przemilcza fakt, że instytuty jak św. Pawła VI stanowią margines w systemie zdominowanym przez przemysł in vitro wart 25 mld dolarów (Grand View Research, 2025). To klasyczny manewr „tolerancji dla mniejszego zła” potępiony już przez św. Augustyna: „Nie wolno czynić zła, aby wynikło dobro” (Contra Mendacium, VII).
Podstawowym problemem pozostaje antropologiczny redukcjonizm – zarówno Trump, jak i organizacje „pro-life” traktują niepłodność jako defekt techniczny, nie zaś krzyż prowadzący do świętości. Tymczasem Katechizm Świętego Piusa X naucza: „Małżonkowie nie mogą bez grzechu używać środków przeciw płodności, ale powinni przyjąć z poddaniem wolę Bożą” (Rozdział VII). Brak tej perspektywy w debacie publicznej dowodzi całkowitego zerwania z katolicką ascezą małżeńską.
Za artykułem:
Trump administration expands IVF and other fertility treatment coverage (catholicnewsagency.com)
Data artykułu: 16.10.2025







