Portal Więź.pl (18 listopada 2025) relacjonuje wypowiedź ks. Grzegorza Strzelczyka, który przedstawia synodalność jako „konstytutywny element Kościoła”, twierdząc, że Duch Święty działa „poprzez wszystkich zainicjowanych wierzących, a nie tylko przez hierarchię”. Jego tezy stanowią klasyczny przykład posoborowej rewolucji eklezjologicznej, sprzecznej z niezmiennym nauczaniem Kościoła katolickiego.
„Rozpoznanie synodalności jako konstytutywnego elementu Kościoła nie przeminie w teologii, bo to jest istotne teologiczne dopowiedzenie tego, jaki Kościół jest. Z tym związane jest zrozumienie dynamiki działania Ducha Świętego w Kościele. Tego, że On działa poprzez wszystkich zainicjowanych wierzących, a nie tylko przez hierarchię” – deklaruje ks. Strzelczyk.
Demontaż hierarchii pod płaszczykiem „wspólnotowości”
Teza o rzekomo „konstytutywnej” roli synodalności jest jawnym negowaniem monarchicznej struktury Kościoła ustanowionej przez Chrystusa. Pius X w dekrecie Lamentabili sane exitu (1907) potępił błąd mówiący, że „Kościół słuchający współpracuje z nauczającym w określaniu prawd wiary” (pkt 6). Tymczasem ks. Strzelczyk twierdzi: „Kościół nauczający powinien tylko zatwierdzać powszechne opinie Kościoła słuchającego” – co stanowi dokładne powtórzenie potępionej modernistycznej herezji.
Propagowany model „wspólnotowego podejmowania decyzji” to w istocie demokratyczny zamach na boski charakter władzy hierarchicznej. Jak nauczał Pius VI w konstytucji Auctorem fidei (1794): „Błądzą ci, którzy utrzymują, że władza w Kościele pochodzi od wspólnoty wiernych na przełożonych przekazanej”.
Klerykalizm jako chwyt retoryczny modernizmu
Retoryka o „zwalczaniu klerykalizmu” służy tu jako zasłona dymna dla negowania jurisdictio divina (władzy pochodzącej od Boga):
„Synodalność jest narzędziem wspólnotowości. Narzędziem, które potrafi wykrywać, gdzie jest klerykalizm. Bo jeżeli my mamy kłopot z tym, żeby usiąść, abstrahować na moment od funkcji, zadań, święceń itd., a pozastanawiać się razem nad tym, co Duch Święty mówi do Kościoła […] to najprawdopodobniej ten problem jest związany z klerykalizmem” – przekonuje „ksiądz”.
Tymczasem Leon XIII w encyklice Satis cognitum (1896) stanowczo przypominał: „Ecclesia est monarchica [Kościół jest monarchiczny]. Chrystus ustanowił go jako królestwo, w którym władza należy do samych tylko Apostołów z Piotrem jako głową”. Modernistyczna synodalność to jawny bunt przeciw tej boskiej konstytucji.
Relatywizacja świętości Kościoła
Szczególnie niebezpieczna jest próba podważenia dogmatu o świętości Kościoła poprzez przeciwstawienie „świętości od Boga” i „grzeszności ludzi”:
„Jeżeli mówimy o świętości, mówimy bardziej o tym, co Bóg by chciał zrobić z Kościołem. A gdy mówimy o grzeszności, mówimy o tym, jak nam się nie udaje tego przyjąć” – relatywizuje Strzelczyk.
Ojciec Święty Pius XII w encyklice Mystici Corporis (1943) wyjaśniał nieomylną naukę: „Kościół jest święty, będąc najświętszą Oblubienicą Chrystusa, który wydał samego siebie za niego, aby go uświęcić”. Grzechy poszczególnych członków nie naruszają tej nadprzyrodzonej świętości – przeciwnie, „ex fumo procedit lux” (z dymu powstaje światło) – jak uczył św. Augustyn, pokazując, że nawet przez upadki Bóg umacnia świętość swego Kościoła.
Schizma w służbie modernizmu
Wypowiedź o tradycjonalistach jako „materialnych schizmatykach” ujawnia prawdziwy cel synodalnej operacji – likwidację ostatnich ośrodków oporu wobec posoborowej rewolucji:
„Kolejni papieże próbowali za wszelką cenę ruch tradycjonalistyczny utrzymać wewnątrz widzialnych ram Kościoła, podczas gdy on jest – moim zdaniem – w stanie materialnej schizmy” – oświadcza Strzelczyk.
Tymczasem to właśnie posoborowa sekta zerwała z depositum fidei (depozytem wiary), co według kanonu 188 §4 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r. powoduje automatyczną utratę urzędu przez heretyckich hierarchów. Jak wykazał św. Robert Bellarmin w De Romano Pontifice: „Papież jawny heretyk przestaje sam w sobie być papieżem”.
Herezja zbawienia poza Kościołem
Najjaskrawszy przejaw modernistycznej apostazji znajdujemy w tezie o rzekomym „zbawieniu poza Kościołem”:
„Jeżeli zapytamy jaka jest wola Chrystusa, to już zbawienie [budysty] obejmie” – twierdzi Strzelczyk, dodając: „Często się w nich nie definiuje, z której perspektywy chcemy patrzeć”.
To jawne odrzucenie dogmatu Extra Ecclesiam nulla salus (Poza Kościołem nie ma zbawienia), potępionego przez Piusa IX w Syllabusie błędów (pkt 16-17). Św. Fulgencjusz z Ruspe w De fide ad Petrum poucza: „Nie tylko poganie, ale i żydzi, heretycy oraz schizmatycy, którzy poza Kościołem katolickim kończą życie, pójdą w ogień wieczny”.
Destrukcja liturgii i dyscypliny
Propozycje „reform” w zakresie posług liturgicznych odsłaniają prawdziwy cel synodalności – całkowite zerwanie z Tradycją:
„Jeżeli na przykład ktoś rozpoznał takie wezwanie, że chciałby posługiwać jako lektor, lektorka czy akolita, akolitka, trzeba to komunikować swojemu biskupowi” – apeluje Strzelczyk.
Tymczasem Pius X w motu proprio Tra le sollecitudini (1903) przypominał: „Liturgia jest najświętszym wyrazem życia Kościoła, którego żaden człowiek zmienić nie może”. Wprowadzanie żeńskich „posług” to krok ku protestanckiemu zrównaniu świeckich z kapłanami, potępiony przez Piusa XII w encyklice Mediator Dei (1947).
Modernistyczna metodologia
Klucz do zrozumienia całej argumentacji Strzelczyka znajdujemy w jego pogardzie dla niezmienności doktryny:
„Słowa 'modernizm’ używa się jak zaklęcia. To był i jest koszyczek, do którego wrzucamy to, co nam się nie podoba. To nie jest intelektualnie uczciwe” – protestuje.
Ojciec Święty Pius X w encyklice Pascendi dominici gregis (1907) demaskował tę taktykę: „Moderniści […] każdą rzecz poddają krytyce, jak gdyby nie było różnicy między człowiekiem a rzeczą”. To właśnie „metoda historyczna”, którą chlubi się Strzelczyk, prowadzi do kwestionowania najświętszych prawd, jak w cytowanym przykładzie o modlitwie na klęcząco – pogardliwie nazwanej „przypadkową rzeczą, która wypacza Ewangelię”.
Kontrrewolucja katolicka
W obliczu tej jawniej apostazji, jedyną odpowiedzią wiernych pozostaje powrót do integrae catholicae veritatis (całej katolickiej prawdy). Pius XI w encyklice Quas Primas (1925) uczył: „Pokój możliwy jest jedynie w Królestwie Chrystusa”. Nie przez demokratyczne eksperymenty, lecz przez poddanie się monarchicznej władzy Chrystusa Króla, wyrażanej przez nieomylne Magisterium i wieczną Dyscyplinę Kościoła.
Synodalność to jedynie współczesna maska starej herezji modernizmu, który św. Pius X nazwał „zbiornikiem wszystkich herezji”. Jak ostrzegał Papież w Pascendi: „Ci ludzie zatracili sumienie katolickie – pozostaje tylko stanowczo się od nich odciąć i trwać przy niezmiennej Tradycji”.
Za artykułem:
Ks. Grzegorz Strzelczyk: Nie wprowadzamy do Kościoła synodalności, bo ona od zawsze w nim jest (wiez.pl)
Data artykułu: 18.11.2025







