Kapłan w tradycyjnej liturgii katolickiej w starej, klasycznej świątyni, symbolizujący odrzucenie modernizmu i posoborowych zmian w Kościele

Zatroskanie biblistów czy modernistyczna relatywizacja Słowa Bożego?

Podziel się tym:

Artykuł z portalu eKAI relacjonuje homilię „abp” Marka Jędraszewskiego wygłoszoną 16 września 2025 roku podczas Mszy w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach, na 62. Sympozjum Stowarzyszenia Biblistów Polskich. „Arcybiskup” podkreśla „zatroskanie” o Kościół i zbawienie jako kluczowe dla biblistów, odwołując się do czytań mszalnych, myśli Josepha Ratzingera i „Dzienniczka” siostry Faustyny Kowalskiej, oraz kończąc parabolicznym obrazem architektury kościoła w Zgierzu. Ta kaznodziejska narracja, zamiast ukierunkowywać na integralną wiarę katolicką, służy modernistycznemu rozmydleniu doktryny, gdzie Pismo Święte staje się pretekstem do synchronii z duchem czasów, a nie niezmiennym depozytem Objawienia.


Redukcja „zatroskania” do naturalistycznej troski o instytucję, nie o zbawienie dusz

W homilii „abp” Jędraszewski wskazuje na „zatroskanie” jako słowo kluczowe czytań mszalnych: współczucie Jezusa dla wdowy z Nain i apostolskie wskazania Pawła co do biskupów i diakonów. Twierdzi, że ta troska płynie z miłości Boga Ojca, który posłał Syna dla zbawienia człowieka. Na pierwszy rzut oka brzmi to biblijnie, lecz dekonstrukcja ujawnia pominięcie esencji: brak jest jakiegokolwiek odniesienia do konieczności łaski uświęcającej, kary wiecznej za grzech śmiertelny i nieodzownego posłuszeństwa niezmiennym prawom Bożym. W integralnej teologii katolickiej, jak naucza Sobór Trydencki w sesji VI, kan. 9, „jeśli ktoś powie, że sprawiedliwość otrzymana przez wiarę, nie jest niczym innym jak ufnością w Boże miłosierdzie, które odpuszcza grzechy dla Chrystusa, albo że jest to samo tylko zaufanie, przez które usprawiedliwiamy się, niech będzie wyklęty”. „Zatroskanie” tu sprowadzone do empatii wdowy czy hierarchicznej struktury, ignoruje odium Dei (nienawiść do grzechu) i obowiązek apostolstwa w walce z herezjami, co jest fundamentem misji Kościoła.

Przemilczenie to symptomatyczne dla posoborowej apostazji: zamiast wzywać do pokuty i nawrócenia, jak czynił to Kościół przed 1958 rokiem, homilia skupia się na „świeżości języka” czerpanej z Biblii, co w rzeczywistości oznacza adaptację do współczesnych nowinek. Pius X w encyklice Pascendi dominici gregis (1907) potępia taką ewolucję: „Moderniści stawiają religię w szeregu przedmiotów, które podlegają badaniom naukowym, a w szczególności historycznym”. „Abp” Jędraszewski, proponując biblistom refleksję, jak wspomagać „Kościół” i nieść pociechę, pomija, że prawdziwy Kościół to nie biurokratyczna instytucja, lecz mistyczne Ciało Chrystusa, walczące o dusze przed sądem ostatecznym. To teologiczne bankructwo, gdzie zbawienie staje się abstrakcją, a nie konkretnym dążeniem do Nieba poprzez sakramenty i cnoty teologalne.

Modernistyczna synchronia Ratzingera jako trucizna dla egzegezy biblijnej

Centralnym elementem homilii jest odwołanie do tekstu Josepha Ratzingera „Teologia i Urząd Nauczycielski” z 1997 roku, gdzie „abp” Jędraszewski cytuje ideę różnicy między linearnością nauk empirycznych a komplementarnością historii w teologii i filozofii. Ratzinger mówi o „szczególnej zgodności synchronii i diachronii”, gdzie granice między przeszłością, teraźniejszością i przyszłością pozostają otwarte, a Pismo Święte przemawia w teraźniejszości, dając Kościołowi „nieustanną młodość języka”. To czysta modernistyczna dialektyka, potępiona w Syllabusie Błędów Piusa IX (1864), punkt 80: „Roman Pontiff can, and ought to, reconcile himself, and come to terms with progress, liberalism and modern civilization” – co jest błędem. Integralna wiara katolicka, oparta na niezmiennym Magisterium, odrzuca taką relatywizację: dogmaty nie ewoluują, lecz są wieczne, jak orzekł Sobór Watykański I w konstytucji Dei Filius (1870), kan. 3: „Jeśli ktoś powie, że jedynym sposobem, przez który można poznać rzeczy, jest doświadczenie zmysłowe, tak że wszystkie nauki, które nie opierają się na nim, nie mają w sobie nic z prawdy, i że rzeczy wiary nie można poznać inaczej niż przez rozum, niech będzie wyklęty”.

Język homilii, pełen asekuracyjnych fraz jak „ciągła rozmowa z obecnym w Biblii Słowem Bożym”, demaskuje naturalistyczną mentalność: Pismo nie jest tu verbum Dei infallibile (nieomylnym słowem Bożym), lecz źródłem „świeżości”, co otwiera drzwi dla subiektywnej interpretacji. Ratzinger, jako architekt soborowej rewolucji, promuje tu hermeneutykę ciągłości, gdzie historia teologii staje się pretekstem do nowinek, ignorując potępienie w Lamentabili sane exitu (1907), punkt 21: „Objawienie, które stanowi przedmiot wiary katolickiej, nie zakończyło się wraz z Apostołami”. „Abp” Jędraszewski, parafrazując to, przemilcza, że prawdziwa egzegeza biblijna wymaga posłuszeństwa Urzędowi Nauczycielskiemu, nie otwartej „synchronii” z duchem świata. To duchowe bankructwo, gdzie bibliści stają się sługami modernizmu, a nie strażnikami depozytu wiary, jak nakazuje św. Paweł w 1 Tm 6,20: „O Timoteuszu, strzeż depozytu, unikając pustych dźwięków i sprzeczności fałszywie zwanej wiedzy”.

Poziom językowy ujawnia zgniliznę: ton „zatroskania” jest eufemistyczny, unikający konfrontacji z grzechem i herezją. W miejsce ostrego potępienia błędów, jak w encyklice Quas Primas Piusa XI (1925), gdzie czytamy, że „pokój nie zajaśnieje narodom, dopóki nie uznają panowania Chrystusa”, mamy tu dialog z Ratzingerem, który sam w sobie jest symbolem apostazji. Symptomatycznie, to owoc soborowego zamętu, gdzie Urząd Nauczycielski sprowadzono do roli facilitatora „dialogu”, a nie strażnika prawdy.

Zakorzenienie Pisma w „Kościele” posoborowym: iluzja kanonu bez autorytetu

„Abp” Jędraszewski podkreśla, że Kościół ustanawia kanon Pisma Świętego, bez którego stałoby się ono „literaturą z przeszłości”. Przywołuje jedność diachronii i synchronii, zakorzenioną w tajemnicy Wcielenia, i wskazuje na świętych Korneliusza i Cypriana jako świadków. To pozorna ortodoksja, lecz pomija esencję: kanon Pisma jest niezmienny, zdefiniowany przez sobory jak Hippo (393) i Kartagina (397), a jego interpretacja należy do Magisterium, nie do biblistów eksperymentujących z „młodością języka”. W Lamentabili sane exitu, punkt 4, potępiono: „Magisterium Kościoła nie może nawet poprzez definicje dogmatyczne określić właściwego sensu Pisma Świętego” – błąd, który tu czai się w cieniu „otwartych granic” Ratzingera.

Przemilczenie jest tu oskarżeniem: brak wzmianki o tym, że w strukturach posoborowych, zwanych „Kościółem Nowego Adwentu”, liturgia i egzegeza stały się areną synkretyzmu, gdzie Pismo służy ekumenizmowi z protestantami i poganami, wbrew Syllabusowi, punkt 18: „Protestantism is nothing more than another form of the same true Christian religion”. Święci Korneliusz i Cyprian, męczennicy za wiarę katolicką, walczyli z herezjami, nie dialogowali – ich przywołanie to hipokryzja, gdy sympozjum biblistów ignoruje apostazję hierarchii. Teologicznie, to bankructwo: Pismo bez nieomylnego Magisterium staje się subiektywnym tekstem, co Pius X w Pascendi nazywa „agnostycyzmem teologicznym”. Symptomatycznie, posoborowie redukuje Kościół do ludzkiej instytucji, gdzie „zatroskanie” to nie misja zbawcza, lecz PR-owa troska o „ludzi” bez rozróżnienia na stan łaski.

Bluźniercze odwołanie do „Dzienniczka” Faustyny: fałszywa mistyka jako zwodziciel

Kulminacją herezji jest cytat z „Dzienniczka” siostry Faustyny Kowalskiej, gdzie „święta” dziękuje za „księgę objawienia” zapisaną w Piśmie i tradycji, z której „nauczyła się kochać Boga i dusze”. To jawne wprowadzanie w błąd: pisma Faustyny, sterowane przez charyzmatyka Sopoćkę, są kalką potępionych wizji Kozłowskiej, umieszczonych na Indeksie Ksiąg Zakazanych przez Piusa XI. Encyklika Vigilanter et audacius (1924) potępia takie prywatne objawienia jako modernistyczne iluzje, a „kanonizacja” przez Jana Pawła II – heretyka – czyni to skandalem. „Abp” Jędraszewski, przywołując to, przemilcza, że prawdziwa tradycja to nie subiektywne „dzienniczki”, lecz niezmienne depozyty soborów i Ojców Kościoła, jak św. Augustyn w De doctrina christiana: „Nie wolno wierzyć niczemu poza kanonicznymi Pismami”.

Poziom symptomatyczny obnaża ruiny: w posoborowej „duchowości” fałszywe mistyki zastępują sakramenty, a „miłosierdzie” Kowalskiej relatywizuje sprawiedliwość Bożą, wbrew Quas Primas, gdzie Chrystus jest Królem sędzią. To duchowe bałwochwalstwo, gdzie bibliści, zamiast głosić Krzyż i Ofiarę, medytują nad fikcyjnymi wizjami, prowadząc dusze do zguby. Język homilii, euforyczny wobec „świadków wiary”, maskuje apostazję, gdzie „święci” posoborowi jak Faustyna służą kultowi człowieka, potępionemu w Syllabusie, punkt 55: „The Church ought to be separated from the State, and the State from the Church” – rozszerzając na separację od prawdy.

Parabola Zgierza: symbol modernistycznego rozmycia Słowa Chrystusa

Na zakończenie „abp” Jędraszewski maluje obraz kościoła w Zgierzu, gdzie droga do ołtarza prowadzi przez parabolę przypowieści Chrystusa, dającą życie. To retoryczny finezja, lecz w kontekście homilii ujawnia pustkę: parabola to nie Słowo prowadzące do życia wiecznego poprzez pokutę i Eucharystię, lecz estetyczny symbol „przekraczania bram” bez wezwania do wyznania grzechów. W integralnej liturgii, jak w rycie trydenckim, kazanie ma konfrontować z grzechem, nie ilustrować architekturą. To pominięcie via crucis (drogi krzyżowej) na rzecz „przekraczania”, symptomatyczne dla posoborowego optymizmu, gdzie Krzyż zastąpiono „miłosierdziem” bez sprawiedliwości.

Podziękowanie ks. Dariusza Koteckiego za przypomnienie „powołania biblisty do zatroskania o wodę życia” to kpina: w strukturach okupujących Watykan, gdzie „Msza” to stół zgromadzenia, a nie Bezkrwawa Ofiara Kalwarii, przyjmowanie „Komunii” jest bałwochwalstwem, naruszającym teologię przebłagalną. Jak naucza Sobór Trydencki, sesja XXII, kan. 3: „Jeśli ktoś powie, że w Mszy nie ofiaruje się Bogu prawdziwa i właściwa ofiara […], niech będzie wyklęty”. Sympozjum biblistów, zamiast demaskować te bluźnierstwa, służy paramasońskiej strukturze, gdzie „zatroskanie” to eufemizm dla apostazji.

Całość homilii to manifest teologicznego bankructwa posoborowia: relatywizacja Pisma, dialog z modernizmem i milczenie o piekle wiecznym czynią ją trucizną dla dusz. Tylko integralna wiara katolicka, wierna Magisterium sprzed 1958 roku, prowadzi do zbawienia – Chrystus Król żąda posłuszeństwa, nie „świeżości” (Pius XI, Quas Primas).


Za artykułem:
Abp Marek Jędraszewski do biblistów o zatroskaniu o Kościół i zbawienie ludzi
  (ekai.pl)
Data artykułu: 16.09.2025

Więcej polemik ze źródłem: ekai.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.