Religijny obraz kapłana w kościele, symbolizujący kryzys wiary i apostazję, z krucyfiksem w tle

Nihilizm jako owoc posoborowego relatywizmu moralnego

Podziel się tym:

Karol Grabias w tekście opublikowanym 18 września 2025 na portalu Więź.pl opisuje kryzys współczesnego świata jako przejaw nihilizmu, manifestujący się w wojnach, dezinformacji i erozji wartości takich jak empatia czy prawa człowieka. Autor kontrastuje to z personalistyczną nadzieją, czerpiąc z Tischnera, Camusa i Marcela, by bronić więzi z prawdą i dobrem w obliczu mroku.


Ta pozorna obrona aksjologii w rzeczywistości demaskuje głęboką teologiczną pustkę, gdzie katolicka doktryna zostaje zastąpiona modernistycznym humanizmem, ignorującym absolutne panowanie Chrystusa Króla nad narodami i duszami.

Relatywizm moralny zamiast absolutnego panowania Chrystusa

Autor, Karol Grabias, kreśli obraz świata pogrążonego w nihilizmie, gdzie „fala za falą napiera mrok” na granice Zachodu, a wojna w Gazie czy rosyjska agresja na Ukrainę stają się pretekstem do kwestionowania „moralnych złudzeń” jak humanitaryzm i empatia. „Aby przetrwać, należy porzucić wiele z naszych 'moralnych złudzeń'” – parafrazuje głosy nihilistów, by potem bronić personalistycznej troski. Taki podział na „nas” (wiernych i niewierzących broniących wartości) i „ich” (nihilistami) to klasyczny chwyt modernistyczny, który zrównuje wiarę katolicką z naturalistycznym humanizmem, pomijając całkowicie absolutną konieczność publicznego uznania królestwa Chrystusa.

Z perspektywy integralnej wiary katolickiej, niezmiennej przed 1958 rokiem, kryzys nie bierze się z zewnętrznego „naporu mroku”, lecz z wewnętrznej apostazji, gdzie sekta posoborowa – ta paramasońska struktura okupująca Watykan od czasów „papieża” Jana XXIII – zrelatywizowała dogmaty na rzecz dialogu z światem. Pius XI w encyklice Quas Primas (11 grudnia 1925) ostrzegał: „wylew zła […] nawiedził świat cały, gdyż bardzo wielu usunęło Jezusa Chrystusa i Jego najświętsze prawo ze swych obyczajów, z życia prywatnego, rodzinnego i publicznego”. Grabias, zamiast wołać o przywrócenie panowania Chrystusa nad państwami i jednostkami, popada w personalistyczną mgłę, gdzie „więzi z prawdą i dobrem” stają się subiektywną troską, a nie obiektywnym posłuszeństwem Prawu Bożemu. To milczenie o obowiązku narodów do publicznego wyznawania Chrystusa Króla jest herezją, potępioną w Syllabusie Błędów Piusa IX (1864), pkt 77: „W naszych czasach nie jest już wskazane, aby religia katolicka była uważana za jedyną religię państwa, z wyłączeniem wszystkich innych form kultu” – co Kościół integralny odrzuca jako absurd, albowiem państwo bez Chrystusa to państwo w stanie grzechu śmiertelnego.

Ton tekstu, nasycony literackimi metaforami jak „zjawa” Tischnera czy „absurd” Camusa, maskuje teologiczną jałowość. Grabias cytuje Spinozę, Nietzschego i Dostojewskiego, by zdiagnozować nihilizm, ale pomija, że ich korzenie tkwią w racjonalizmie potępionym w Syllabusie, pkt 3: „Rozum ludzki, bez żadnego odniesienia do Boga, jest jedynym arbitrem prawdy i fałszu, dobra i zła”. Gdzież jest tu odniesienie do extra Ecclesiam nulla salus (poza Kościołem nie ma zbawienia), kanonu Soboru Florenckiego (1442)? Autor zrównuje wierzących z niewierzącymi w „postawie wobec próby”, co jest bluźnierstwem, albowiem zbawienie nie zależy od subiektywnej nadziei, lecz od łaski sakramentalnej w prawdziwym Kościele, a nie w synkretyzmie posoborowym.

Humanitaryzm zamiast kary za grzechy i sądu ostatecznego

Grabias alarmuje o „ludobójstwie” w Gazie i rosyjskich dronach na polskiej ziemi, wzywając do empatii i praw człowieka. Lecz ta obrona „uniwersalnych wartości” to naturalistyczny humanizm, gdzie prawa człowieka stają się idolem ponad Prawami Bożymi. W Syllabusie Piusa IX, pkt 55, potępiono: „Kościół powinien być oddzielony od państwa, a państwo od Kościoła”, co jest fundamentem posoborowego relatywizmu. Autor pomija, że prawdziwy pokój płynie jedynie z królestwa Chrystusa, jak nauczał Pius XI: „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego” (Quas Primas). Zamiast tego, cytuje Dugina i Netanjahu jako głosy „ciemnej chmury”, ale nie demaskuje ich jako owoców laicyzmu, który sekta posoborowa karmi dialogiem z agnostycyzmem.

Na poziomie symptomatycznym, tekst obnaża duchową ruinę posoborowia: milczenie o nadprzyrodzonym. Gdzie jest wzmianka o ofiarze przebłagalnej Mszy Świętej, o spowiedzi, o stanie łaski uświęcającej? Grabias mówi o „próbie” i „nadziei”, parafrazując Benedykta XVI i „papieża” Franciszka w Lumen Fidei, ale to dokumenty herezji, gdzie wiara redukuje się do „lampy w nocy”, a nie do nieomylnego Magisterium. Lamentabili sane exitu (1907, Święte Oficjum pod Piusem X) potępia pkt 65: „Współczesnego katolicyzmu nie da się pogodzić z prawdziwą wiedzą bez przekształcenia go w pewien chrystianizm bezdogmatyczny”. Grabias, redaktor Więzi.pl – periodyku syna posoborowej apostazji – promuje personalizm jako antidotum, lecz to modernistyczna synteza, gdzie „troska” zastępuje cnotę strachu Bożego i miłości nadprzyrodzonej. Autor cytuje Sosnowskiego: „Nihilizm to konsekwentne lekceważenie wartości – prawdy, dobra, piękna”, ale pomija, że prawdziwe dobro to nie subiektywna więź, lecz posłuszeństwo Dekalogowi, potępiającemu wojnę nie jako „napór mroku”, lecz jako karę za grzechy sodomii, aborcji i bluźnierstw, które sekta posoborowa toleruje pod płaszczykiem „dialogu”.

Językowo, retoryka Grabiasa – pełna „upłynnionego nihilizmu” i „zjawy” – to asekuracyjny bełkot, unikający konfrontacji z grzechem. Mówi o „walki wszelkimi środkami” jako nihilizmie, lecz nie potępia jawnie sodomii w „wojnie kulturowej”, którą sam podsyca, wciągając Polskę w amerykański chaos. To demaskuje jego mentalność: naturalistyczną, gdzie empatia dla Palestyńczyków czy Ukraińców nie prowadzi do nawrócenia, lecz do politycznego aktywizmu, potępionego w Quas Primas: „państwa […] niech ten obowiązek spełnią sami i wraz z ludem swoim, jeżeli pragną […] przyczynić się do pomnożenia szczęścia swej ojczyzny” poprzez Chrystusa, nie ONZ.

Personalizm jako maska apostazji posoborowej

W finale, Grabias wzywa do „męstwa nadziei” à la Camus i Marcel, gdzie „absurd” świata nie nokautuje więzi. Lecz ten personalizm to trucizna modernizmu, potępiona w Pascendi dominici gregis (Pius X, 1907), gdzie wiara staje się subiektywnym doświadczeniem, a nie obiektywną prawdą. Autor zrównuje wiarę z racjonalnością: „Wierzący i niewierzący […] muszą zgodzić się na jedno – istnieje […] ciemności”, co jest indifferentizmem, odrzuconym w Syllabusie, pkt 15: „Każdy człowiek jest wolny, by wyznawać tę religię, którą uzna za prawdziwą”. Gdzie jest tu misja Kościoła do nawracania narodów, jak w kanonie 1 Soboru Laterańskiego IV (1215): obowiązek krucjaty przeciw heretykom i niewiernym?

Na poziomie faktograficznym, Grabias fałszuje historię, gloryfikując Tischnera – modernistę, którego „filozofia dramatu” relatywizuje grzech jako „zjawę”, nie karę Bożą. Cytuje Herlinga-Grudzińskiego i manicheizm, ale pomija, że prawdziwa teologia widzi zło jako brak dobra (św. Augustyn, Confessiones), nie jako „królestwo złego demiurga”. Tekst milczy o sądzie ostatecznym, gdzie Chrystus – Król – osądzi narody za krew niewinnych (Mt 25,31-46), a nie o „cyfrowym przemyśle manipulacji”. To symptomatyczne dla posoborowia: „ohyda spustoszenia” w Watykanie produkuje takich autorów, którzy zamiast wołać o pokutę, oferują „odporność na podszepty zjaw”.

Grabias, doktorant filozofii na Uniwersytecie Warszawskim, wpisuje się w linię udających tradycyjnych katolików, gdzie personalizm maskuje apostazję. Jego rubryka „Popołudnie wiary” w Więzi to synkretyzm, gdzie wiara miesza się z Camusem – ateistą – wbrew pkt 6 Lamentabili: „Wiara Chrystusowa sprzeciwia się rozumowi ludzkiemu”. Prawdziwy Kościół, trwający w wiernych integralnej wiary, odrzuca to jako bałwochwalstwo, albowiem tylko w Najświętszej Ofierze Kalwarii dusze znajdują schronienie przed nihilizmem grzechu.

W konkluzji, tekst Grabiasa to manifest duchowego bankructwa: zamiast Chrystusa Króla, oferuje humanistyczną iluzję. Jak nauczał Pius XI: „jeżeliby poszczególni ludzie i rodziny i państwa pozwoliły się rządzić Chrystusowi […] będzie można uleczyć tyle ran” (Quas Primas). Lecz w posoborowym chaosie, tacy jak Grabias otwierają drzwi mrokowi, relatywizując wiarę na rzecz „więzi”. To nie nihilizm zewnętrzny, lecz wewnętrzna ruina – owoc soborowej rewolucji – zagraża duszom. Tylko powrót do integralnej doktryny, z publicznym panowaniem Chrystusa, przyniesie prawdziwy pokój.


Za artykułem:
Kryzys ma dziś twarz nihilizmu
  (wiez.pl)
Data artykułu:

Więcej polemik ze źródłem: wiez.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.