Portal eKAI (3 października 2025) relacjonuje wystąpienie „przewodniczącego” Komisji Episkopatów Unii Europejskiej (COMECE) „arcybiskupa” Mariana Crociaty, który na brukselskim zgromadzeniu wezwał Unię Europejską do „odzyskania zdolności pielęgnowania pokoju”. Hierarcha wskazał na „wymazywanie pamięci” prowadzące do powrotu nacjonalizmu oraz brak „wspólnej świadomości zagrożeń” wobec UE. Postulował zwiększenie wydatków zbrojeniowych („Rearm Europe”) przy jednoczesnym alarmie, że środki te „powinny służyć innym celom”. Jako remedium zaproponował „wkład chrześcijan” rozumiany jako uczestnictwo w „procesach edukacji”, „debatach publicznych” i kształtowaniu „wizji wspólnego europejskiego dobra”.
Naturalistyczne złudzenie pokoju bez Króla
Problematyka poruszona przez „abp.” Crociatę stanowi klasyczny przykład redukcji nadprzyrodzonej misji Kościoła do poziomu świeckiego aktywizmu. Gdy Stolica Apostolska nauczała niegdyś: „Nie ma zbawienia w nikim innym” (Dz 4,12), dziś jej nominalni następcy głoszą zbawienie poprzez „wspólne dobro” i „debatę publiczną”. Całkowicie pominięto fundamentalną prawdę doktrynalną: „Pokój Chrystusa w Królestwie Chrystusowym” (Pius XI, Quas primas). Jak przypominał Papież Pius XI: „Oby wszyscy ludzie, skłonni do zapominania, rozważyli, ileśmy Zbawiciela naszego kosztowali: Nie skazitelnym złotem albo srebrem jesteście wykupieni… ale drogą krwią jako baranka niezmazanego i niepokalanego Chrystusa”.
„Przewodniczący” COMECE przemilcza fakt, że żaden trwały pokój nie jest możliwy bez uznania społecznego panowania Naszego Pana Jezusa Chrystusa. UE jako twór świadomie odrzucający publiczne prawa Boga nie może rościć sobie pretensji do budowania pokoju – to tak, jakby kamieniarz chciał rzeźbić dłutem bez rękojeści. „Proces rozpadu” Europy nie wynika z braku „wspólnej świadomości zagrożeń”, ale z publicznego apostazji narodów potępionej jeszcze w Syllabusie Piusa IX (błąd 77: niedogodność uznania katolicyzmu za religię państwową).
Modernistyczna schizofrenia: pacyfizm i militaryzm
Szczególnie jaskrawy dysonans stanowi potępienie „inwestowania w broń” przy jednoczesnym przyzwoleniu na projekt „Rearm Europe”. To rozdwojenie jaźni typowe dla modernistycznej mentalności: „Chrystus nie uczył, że jest Mesjaszem, ani nie dowodził tego swymi cudami” (Lamentabili sane, pkt 28). Z jednej strony laickie struktury naśladują kościelną retorykę pokoju, z drugiej – przygotowują się do wojen o interesy geopolityczne. Tymczasem katolicka nauka o bellum iustum (wojnie sprawiedliwej) zawsze wymagała:
„Sprawiedliwej przyczyny, właściwej intencji, kompetentnej władzy, proporcjonalności środków i szansy powodzenia”
Nic z tych kryteriów nie pada w wystąpieniu „hierarchy”, co dowodzi zerwania z doktrynalną spójnością. W zamian otrzymujemy mgliste frazesy o „inwestycjach częściowo służących innym celom” – typowy język technokratycznej biurokracji.
Europa bez pamięci – czyli bez wiary
Ironią brzmią narzekania na „wymazywanie pamięci” ze strony instytucji, która sama dokonała najgłębszego wymazania w dziejach: amnezji dotyczącej obowiązku podporządkowania państw Chrystusowi Królowi. Gdy „abp.” Crociata mówi o „tragicznych błędach przeszłości”, pomija najtragiczniejszy – rewolucję francuską i laicyzację Europy. Współczesne „siły populistyczne” to zaledwie wierzchołek góry lodowej; sednem problemu jest odrzucenie unijae cum Christo (jedności z Chrystusem) na rzecz unii banków i korporacji.
Warto przypomnieć, co mówił Pius IX o podobnych projektach: „W naszych nieszczęsnych czasach rozwija się (…) błąd nie mniej zgubny dla religii katolickiej i zbawienia dusz (…), który nazywają świecką moralnością i świecką polityką” (Qui pluribus). COMECE uprawia właśnie taką „świecką politykę” – dialogując z UE na jej laickich zasadach, zamiast głosić konieczność jej nawrócenia.
Fałszywy wkład chrześcijan: współpraca z Babilonem
Propozycja „wkładu chrześcijan” poprzez „procesy edukacji” i „kształtowanie debaty” to klasyczny przykład modernizmu potępionego w Pascendi: „Wiara jako przyzwolenie umysłu opiera się ostatecznie na sumie prawdopodobieństw” (Lamentabili, pkt 25). Prawdziwy wkład uczniów Chrystusa polegałby na głoszeniu bez kompromisów:
„Nie ma pokoju bez publicznego uznania praw Króla królów i Pana panujących”
Tymczasem COMECE proponuje kolaborację z cywilizacją śmierci, co św. Pius X nazwałby „participationem cum haereticis” (współpracą z heretykami). Wystarczy spojrzeć na owoce: UE finansująca aborcję, promująca ideologię LGBT, prześladująca tradycyjnych katolików – a „episkopaty” zachęcające do dialogu z tym molochem.
Ostatnie zdanie wystąpienia mówi wiele: wezwanie do walki z „autoreferencyjnością biurokracji”. To czysty marksizm w kościelnym przebraniu! Gdzież tu miejsce na wezwanie do pokuty, modlitwy, uznania grzechów narodów? Gdzie napomnienie, że „królestwa jego nie będzie końca” (Credo nicejskie), podczas gdy UE jest tylko marną namiastką ziemskich władz?
Demaskacja języka zdrady
Retoryka użyta w artykule zdradza wszystkie symptomy modernistycznej infiltracji:
1. Pominięcie imienia Jezusa Chrystusa – w całym tekście ani razu nie pada Jego imię jako źródła pokoju. To jawna apostazja wobec słów: „On bowiem jest naszym pokojem” (Ef 2,14).
2. Zastąpienie łaski naturą – „pielęgnowanie pokoju” sprowadzone do poziomu techniki społecznej, bez odniesienia do łaski uświęcającej.
3. Czczenie stworzenia zamiast Stwórcy – UE wyniesiona do rangi quasi-religijnego projektu zbawczego.
4. Fałszywy ekumenizm – milczące założenie, że „chrześcijanie” różnych wyznań mają wspólne cele (podczas gdy prawdziwy Kościół głosi: „Extra Ecclesiam nulla salus”).
5. Kult człowieka – wiara w „procesy edukacyjne” zamiast w moc Krzyża.
Podsumowując: COMECE funkcjonuje jako „piąta kolumna” laicyzmu w strukturach okupujących Watykan. Zamiast głosić Ewangelię królestwa, uprawia polityczną socjotechnikę. Przypomina to ostrzeżenie Leona XIII: „Kościół Boży, udzielając bez ustanku pokarmu duchowego ludziom, rodzi i wychowuje coraz to nowe zastępy świętych mężów i niewiast, a Chrystus tych, którzy Mu byli w Królestwie ziemskim wiernymi i posłusznymi poddanymi, nie przestaje powoływać do szczęścia w Królestwie niebieskim” (Quas primas). Gdzież są dziś ci wierni poddani? Na pewno nie w brukselskich gabinetach negocjujących kolejne kompromisy z duchem świata.
Za artykułem:
COMECE: Europa musi odzyskać zdolność pielęgnowania pokoju (vaticannews.va)
Data artykułu: 03.10.2025