Portal Tygodnik Powszechny (9 grudnia 2025) relacjonuje narastające napięcia na granicy libańsko-izraelskiej, przedstawiając konflikt wyłącznie przez pryzmat polityki siły i relatywizmu moralnego. Pomija przy tym fundamentalną prawdę: „Bez uznania panowania Jezusa Chrystusa nad narodami nie ma pokoju” (Pius XI, Quas Primas).
Relatywizm moralny jako fundament analizy
Artykuł wprowadza czytelnika w narrację, w której „pytanie: «Kiedy ktoś przestaje być terrorystą, a staje się bojownikiem o wolność?»” pozostaje retorycznym usprawiedliwieniem dla działań Hezbollahu. Tymczasem Kościół naucza niezmiennie: „Cel nie uświęca środków” (finis non sanctificat media). Działania obejmujące ataki na cywilów – niezależnie od motywacji – stanowią ciężkie przestępstwo przeciwko prawu naturalnemu, potępione w Dekalogu (Wj 20,13) i kodeksie moralnym cywilizacji chrześcijańskiej.
„Izraelczycy nie oszczędzają ludności cywilnej, wiele niewinnych i nieuzbrojonych osób cierpi” – cytuje artykuł libańską rozmówczynię, przemilczając jednocześnie fakt, iż Hezbollah celowo lokuje swoje stanowiska wśród zabudowań mieszkalnych.
Teologiczny bankructwo „oporu”
Przedstawienie Hezbollahu jako „libańskiego ruchu oporu” pomija jego istotę: jest to organizacja inspirowana przez szyicką teokrację irańską, głoszącą doktryny sprzeczne z chrześcijaństwem. Jak przypomina Sobór Laterański IV: „Istnieje tylko jeden powszechny Kościół wiernych, poza którym nikt nie może dostąpić zbawienia” (kanon 1). Współczucie dla cierpiących nie może prowadzić do relatywizacji herezji.
Autor powołuje się na opinię, jakoby Hezbollah „chronił południowe granice” Libanu. Tymczasem prawdziwą ochronę zapewnia jedynie Bóg, o czym świadczą słowa Psalmisty: „Jeżeli Pan domu nie zbuduje, próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą” (Ps 127,1 Wlg). Żadna ludzka siła zbrojna nie zastąpi Bożej Opatrzności.
Kult siły zamiast pokoju Chrystusowego
Artykuł koncentruje się na bilansie militarnym („Hezbollah stracił 80 proc. potencjału”), całkowicie ignorując duchowe źródła konfliktu. Pius XI w Quas Primas wskazuje jednoznacznie: „Nie było i nie będzie na ziemi prawdziwego pokoju, dopóki jednostki i państwa odmawiać będą posłuszeństwa panowaniu Zbawiciela naszego”. Brak odniesienia do tej zasady czyni analizę płytką i naturalistyczną.
Przedstawiona wizja przyszłości ogranicza się do dychotomii: „nowa wojna izraelsko-libańska” versus rozbrojenie Hezbollahu. Pomija trzecią drogę – nawrócenie narodów i poddanie się pod panowanie Chrystusa Króla. Jak przypomina św. Paweł: „Nie masz zwierzchności, chyba od Boga” (Rz 13,1 Wlg), co obejmuje także prawo narodów do samoobrony w granicach sprawiedliwości.
Milczenie o prześladowaniach chrześcijan
Szczególnym zaniedbaniem jest brak wzmianki o sytuacji libańskich chrześcijan, od wieków ciemiężonych przez islamski fundamentalizm. Jak odnotowuje Raport Pomoc Kościołowi w Potrzebie (2024), w samym tylko 2023 roku zginęło ponad 7 000 chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Hezbollah jako organizacja szyicka stanowi dla nich bezpośrednie zagrożenie, o czym autor nie wspomina ani słowem.
„Wydarzenia z 1979 roku zmieniły Bliski i Środkowy Wschód” – pisze reporter, odnosząc się do rewolucji islamskiej w Iranie, lecz nie zauważa, iż jej efektem była systematyczna eksterminacja resztek chrześcijaństwa w regionie.
Bałwochwalczy humanitaryzm zamiast ewangelicznej miłości
Artykuł utyskuje na „zbrodnie wojenne” Izraela, cytując raport ONZ, lecz pomija fakt, że sama Organizacja Narodów Zjednoczonych promuje cywilizację śmierci poprzez aborcję, gender i relatywizm religijny. Jak przypomina Pius XI w Divini Redemptoris: „Żaden autorytet ludzki nie może zastąpić autorytetu Chrystusa i Jego Kościoła”. Powoływanie się na takie instytucje jest duchowo szkodliwe.
Prawdziwe rozwiązanie konfliktu leży w nawróceniu, o czym świadczą słowa Chrystusa: „Pokój mój daję wam, nie tak jak daje świat, Ja wam daję” (J 14,27 Wlg). Dopóki narody Bliskiego Wschodu nie uznają swego Zbawcy, żadne zawieszenia broni nie przyniosą trwałego pokoju.
Za artykułem:
Izraelskie drony nad Bejrutem. Z Libanu dla „Tygodnika” Zbigniew Rokita (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 09.12.2025








